Dawno, dawno temu, bo 5 marca 1996 roku, za górami, za lasami i za rzeką Jeziorką, ani chybi powodowany szczeniacką butą, tudzież arogancją, wysłałem byłem klasyczny (papierowy, a nie cyfrowy) list do Czcigodnego Poety, Czesława Miłosza. List ów zawierał parę słów o mnie plus kilka moich młodzieńczych próbek poetyckich...
Po ponad sześciu miesiącach, gdy już zapomniałem o wysłanym do C.M. liście nadeszła niniejsza odpowiedź od Pana Czesława z Berkeley w USA:
Koncert
wykuta
w białym
marmurze
stoi
zima
jak
w muzeum
rzeźby
cisza
idę
grają
skrzypce
śniegu
* * *
Tabula rasa
W dzień moja nowa dziewczyno tajemnicza księgo
kusisz mnie świeżym zapachem drukarni
Nocą oprawiona w skórę leżysz obok mnie
nieznany poemat napisany brajlem
Otwieram cię ostrożnie i ślepca sposobem
palcami ustami czytam powoli
Kartka za kartką w rosnącym zachwycie
i nie wiem czym jestem bardziej zdumiony
Urodą twej treści jakby kiedyś śnioną
czy moich rąk drżeniem co się udziela ciału
Gdy czytając znajduję rzadki to przypadek
nie zapisane kartki całego rozdziału
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz